BESKIDNICY
Szykuje się nie lada gratka dla miłośników literatury w stylu „Narrenturm” Sapkowskiego. Tym razem akcja rozgrywa się jednak nie w Sudetach, a w naszych Beskidach. W powieści Stanisława Noworyty nie zabraknie wartkiej akcji, bitew i pościgów, biesiad, ale i zadumy, a także pięknych opisów beskidzkiej przyrody. Podobnie jak Spakowski, autor „Beskidników” oparł swą powieść na solidnym i szerzej nieznanym materiale historycznym.
– Moja fascynacja Beskidami, ich folklorem i przyrodą, datuje się od bardzo dawna, mniej więcej od trzydziestu paru lat – opowiada autor „Beskidników”, Stanisław Noworyta. – Pierwszym plonem tego zainteresowania i fascynacji, był wydany przed kilkunastu laty tomik opowiadań zatytułowany „Puch ostu”. Otóż, pozwoliłem sobie na taki tytuł, gdyż pracując w przemyśle wełniarskim spotkałem się z pewnym określeniem mającym oddać istotę miękkości runa wełny. Mówiło się o nim, że jest miękkie jak puch ostu. Z góralami i Beskidami jest tak samo. Oset nie kojarzy się z miękkością, jest ostry, szorstki, rośnie na kamieńcach, na nieprzyjaznym gruncie, ale wewnątrz ma kwiatostan wypełniony puchem. Jest najbardziej delikatnym z wszystkich możliwych do uchwycenia materiałów. I taka jest dusz i natura górali – ocenia pisarz. – Chciałem oddać Beskidom choćby cząstkę tego, co im zawdzięczam – Noworyta tłumaczy motywy powstania książki – a mając wiedzę o tamtych czasach i ludziach, którzy wówczas żyli, chciałem się nią podzielić. W toku beskidzkich poszukiwań Noworycie wpadł kiedyś w ręce niezwykły rękopis. Była to księga protokołów zeznań złoczyńców, czyli zbójników, z obszaru Państwa Żywieckiego. Obejmowała okres kilkudziesięciu lat, poczynając od 1595 r. Właśnie te tragiczne zapiski stały się źródłem inspiracji do napisania „Beskidników” .
– W tych protokołach miałem wszystko, na tych kartach były bryzgi zaschniętej krwi – przybliża Noworyta. – A wyglądało to w ten sposób, że w lochu żywieckim był pulpit z inkaustem i pękiem gęsich piór, lichtarz ze świecami. Pisarz zapisywał, to co było wyciągane na mękach. A każdy protokół zaczynał się słowami, na przykład: „Jon Fujaczek z Rycerki – przed trapieniem, przy trapieniu i po trapieniu – dobrowolnie zeznał…”.
Autor dotarł później do innych jeszcze historycznych przekazów. Także do źródeł majątkowych. Wyłania się z nich zadziwiający obraz Żywiecczyzny z przełomu XVI i XVII wieku. Bez mała co czwarty z jej mieszkańców parał się wówczas zbójnictwem.
– To się brało z potwornego wyzysku – wyjaśnia Stanisław Noworyta. – Niektórzy magnaci nie zabrali się na Ukrainę, na tamtejsze latyfundia, po prostu nie zdążyli. Próbowali te latyfundia umiejscowić tutaj, na tej lichej ziemi, ale nie mieli szans konkurować. Wydusili z ludzi, co tylko się dało. Ludzie jednak żyć musieli, więc szli „na zbój”. To był dla nich tak dobry zawód, jak szewstwo czy wyrób pierników, ale też żaden wirtuoz piernika nie miał takiej sławy, jak zbójnik – dodaje.
Niejedno nas w „Beskidnikach” zaskoczy. Dowiemy się, że w beskidzkich ostępach w tamtych czasach żywe było pogaństwo (najdalej wysuniętym na południe kościołem była świątynia w Radziechowach). Ukryci w górach pustelnicy (żercy) strzegli pradawnych miejsc świętych. Będziemy przecierać oczy ze zdumienia, czytając o rytualnym kanibalizmie wśród zbójników. Poznamy ich obyczaje z wyborem hetmana włącznie. Podążymy tajemną siecią korytarzy, ukrytych przejść i jaskiń, które zapewniały kompaniom (bandom) niepodzielne panowanie w Beskidach. Tutaj oni byli panami, nie podlegając władzy królów i cesarzy. Ciekawostką jest, że zbójnickie kompanie tworzyli górale z różnych zakątków Beskidów, bez względu na fakt pochodzenia z Żywiecczyzny, ze Śląska czy z terenów dzisiejszej Słowacji. Natkniemy się na wątki z pogranicza świata magii. Całość osadzona jest jednak mocno w historycznych realiach. Wśród bohaterów „Beskidników” pojawiają się również postaci znane z „wielkiej historii”, jak Stefan Czarnecki.
Książka, pierwotnie planowana jako niewielka opowieść, rozrosła się do blisko pięciuset stron. Od decyzji wydawcy zależy teraz, czy ukaże się w jednym, czy dwóch tomach. A kiedy trafi do księgarń? Prawdopodobnie już na początku przyszłego roku.